Demo

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Trasa rowerowa: 43 km


Partnerzy: APR Ziemia Słupska, portal GoForFun, Miasto Słupsk, Gmina Kobylnica, Gmina Smołdzino, Gminny Zespół Ekonomiczno-Administracyjno Gospodarczy Szkół w Kobylnicy.

2fajerwerkowyrajd Po rodzinnym rajdzie rowerowym po gminie Kobylnica przyszła kolej na fajerajd czyli fajerwerkowy rajd rowerowy ze Szprychą – „LECH FIRE FESTIVAL USTKA 2013”. Na przygotowania nie było zbyt dużo czasu, gdyż zaledwie 60 min, ale starczyło aby wziąć odświeżający prysznic po wyprawie z wizytą u sąsiadów, w elektrowni wodnej w Sakrszewie Dolnym, przebrać się w nowe ciuchy, wypić w biegu kawkę  i wsiąść ponownie na rower, aby stawić się na miejsce zbiórki, a mianowicie na Pl. Zwycięstwa. Rejestracja uczestników przebiegła szybko, gdyż stawiła się nieliczna grupa, ale silna i gotowa na przeżycie rowerowo-fajerwerkowej przygody ze szprychową rodzinką. Spod słupskiego Ratusza wyruszyliśmy o godzinie 18:00, kierując się drogą szutrową na Strzelino, następnie asfaltową do Gałęzinowa. Stąd prowadziła nas już droga gruntowa wzdłuż rzeki Słupi do Charnowa. W Charnowie wjechaliśmy na drogę leśną prowadzącą do Wodnicy, a następnie Ustki, gdzie dotarliśmy o godzinie 20:00. Pierwszy postój w tej nadmorskiej miejscowości zrobiliśmy w Twierdzy Ustka, gdzie mogliśmy zostawić zabezpieczone rowery dzięki uprzejmości i serdeczności właścicieli tego historycznego miejsca. Po schowaniu naszych dwukołowych rumaków każdy dostał czas do własnej dyspozycji. Ustka przywitała nas pięknym słońcem, tłumem turystów i zapachem serwowanych potraw na usteckiej promenadzie. Wybór był duży. Od zapiekanych ziemniaków i warzyw, poprzez szaszłyki, bigos, golonkę, kończąc na frytkach, lodach i gofrach. Jednym słowem dla każdego coś dobrego. Oprócz jedzenia można było zaopatrzyć się w różne pamiątki w pobliskich kramikach. Kto miał ochotę mógł posłuchać koncertu zespołu Raz, Dwa, Trzy i występów zaproszonych artystów, a podczas spaceru na plaży można było złapać nieco promieni zachodzącego słońca i bałtyckiego jodu. Zgodnie z programem o godzinie 23:00 rozpoczął się pierwszy pokaz sztucznych ogni, a pół godziny później kolejny. Piękne efekty świetlne przy akompaniamencie muzyki robiły niezapomniane wrażenie. Po pokazach przebijając się przez kilkunastotysięczny tłum wróciliśmy po swoje rowery do Twierdzy Ustka, aby następnie wyruszyć w drogę powrotną do Słupska. Grupa podzieliła się na dwie grupy. Pierwsza pojechała drogą krajową 21, a drugą, zgodnie z zamierzeniem wyprawy przez ciemny las do Charnowa, a następnie kierując się na Bruskowo Wielkie przez uśpione wioski drogą asfaltową do samego Słupska. Przez całą trasę nieustannie towarzyszyła nam mgła i było wyjątkowo chłodno jak na tą porę roku.


Ze względu na specyficzność trasy, powrót drugiej grupy, w której byłam również ja, wydłużył się w czasie i w domu byliśmy o godzinie 3:00. Okazuje się, że nocne podróżowanie rowerem może być równie przyjemne jak i w dzień. Od samego rana był to dzień pełen wrażeń, więc nad ranem, gdy już świtało, zmęczenie dało o sobie znać. Wprowadzenie rowerów na 3 piętro, szybki gorący prysznic i sen jak u noworodka, a później już tylko przygotowania do 16dniowej wyprawy wzdłuż Dunaju, na którą czekam z niecierpliwością.
Nadmienię, iż kolejny krajowy rajd rowerowy ze Szprychą 10 sierpnia do Fortu Mariana w Malechowie. Już teraz wszystkich gorąco zapraszam. Atrakcji nie zabraknie. Wierzę, że chętnych również.
Sylwia Okuń – STR Szprycha

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Trasa rowerowa: 31 km

Pomysłodawca: Stowarzyszenie Turystyki Rowerowej "Szprycha" w Słupsku, partnerzy: Rada Sołecka Jerzierzyce-Osiedle, APR Ziemia Słupska, portal GoForFun, Miasto Słupsk, Gmina Kobylnica, Gmina Smołdzino, Gminny Zespół Ekonomiczno-Administracyjno Gospodarczy Szkół w Kobylnicy.

Opis II Rajdu Szlakiem Zeppelinów:
2zappelinyRajd  rowerowy szlakiem zeppelinów należy do „szprychowej” tradycji. Tym razem pogoda dopisała, frekwencja również. Ponad 50-osobową grupą udaliśmy się do Jezierzyc. Miałem zaszczyt i przyjemność zabawić się w przewodnika. Jak potrafiłem najlepiej starałem się przybliżyć  historię sterowców z Jezierzyc. Mam nadzieję, że nie zanudziłem nikogo. Muszę uczciwie przyznać, że ten temat jest mi bardzo bliski i czasami potrafię się nazbyt rozwinąć. Próbowałem jednak zachować umiar i wierzę, że mi się to udało. Po niezłej dawce historii wszyscy zasłużyli na poczęstunek przygotowany przez Radę Sołecką Jezierzyce-Osiedle.  Każdy mógł najeść się do syta. Nie obyło się bez konkursów i loterii z nagrodami. Jednym słowem dla każdego coś miłego. Nie będę się rozpisywał o tym, jak było miło i jak przyjemnie spędziliśmy czas.  Ci, którzy byli wiedzą o tym najlepiej, a Ci którzy jeszcze z nami nie podróżują, powinni czym prędzej spróbować. Nasze wyprawy dostarczają energii na cały tydzień pracy czy nauki. Wraz z upływem czasu stajemy się coraz bardziej zgrani i mam nadzieję, że stworzymy prawdziwą „rowerową rodzinę”, w której każdy może liczyć na każdego, a najważniejszą rzeczą jest przyjemność z wspólnie spędzonego czasu. Na koniec jeszcze raz gorące podziękowania dla rady sołeckiej z Jezierzyc. Jak zwykle stanęła na wysokości zadania i mogliśmy poczuć się prawie jak „w domu”.
Piotr Kosmala – STR Szprycha

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Trasa rowerowa: 34 km

Partnerzy: Gminny Zespół Ekonomiczno-Administracyjno Gospodarczy Szkół w Kobylnicy, Gmina Kobylnica, APR Ziemia Słupska, portal GoForFun, Miasto Słupsk, Gmina Smołdzino.

 Dzisiaj, tj. 6 lipca br. odbył się kolejny rajd ze Szprychą w ramach rodzinnego rajdu rowerowego po gminie Kobylnica, tzw. letni. Tym razem z wizytą u sąsiadów - zwiedzanie elektrowni wodnej w Skarszewie Dolnym. Od samego rana pogoda była dla nas łaskawa, świeciło piękne letnie słońce ogrzewając nas swoimi promieniami. Na miejsce zbiórki, wyjątkowo pod sklep Decathlon, przybyło ponad 50 osób. Po zarejestrowaniu wszystkich uczestników i wręczeniu okolicznościowych badzików, wyruszyliśmy do Kobylnicy pod eskortą straży gminnej. Tutaj się pożegnaliśmy i już sami pod skrzydłami prowadzącego grupę Prezesa STR Szprycha, Wojciecha Klebana pojechaliśmy dalej kierując się na wyznaczony niebieski szlak rowerowy. Przez część trasy poruszaliśmy się również szlakami oznaczonymi przez członków naszego stowarzyszenia. Miło jest widzieć, iż poza pasją do uprawiania turystyki rowerowej i odkrywania piękna swojego kraju łączy nas również chęć społecznego działania, dzięki któremu pozostawiamy po sobie trwały ślad.
Cała trasa przebiegała przez las, co sprzyjało obcowaniu z przyrodą i podziwianiu krajobrazów leśnych. Świeże powietrze, spokój, szum drzew, ptaków śpiew, to dodatkowe walory poznawania świata, w tym przypadku najbliższych okolic, z perspektywy dwóch kółek.
Po dojechaniu do Skarszewa Dolnego był czas na odpoczynek i zwiedzanie elektrowni wodnej, należącej do "Szlaku elektrowni wodnych". Przepływowa elektrownia wodna w Skarszowie Dolnym, znajduje się na rzece Skotawie, która jest prawobrzeżnym, największym (50,1 km) dopływem zasilającym wody Słupi. Stopień elektrowni zlokalizowano na 1,2 kilometrze rzeki. Dzisiejsza elektrownia wodna, położona w urokliwym zakątku Skotawy, najpierw przez lata wykorzystywana była jako siłownia wodna napędzająca maszyny i urządzenia techniczne. Początkowo służyła fabryce wyrobów żelaznych – od 1850 roku, następnie od 1872 r., po wybudowaniu stopnia wodnego, była źródłem napędu papierni, czyli zakładu produkującego papier. Kiedy w 1894 roku pożar zniszczył fabrykę, na blisko trzydzieści lat obiekt popadł w zapomnienie. Dopiero w 1922 roku na fundamentach byłej fabryki zdecydowano się wybudować elektrownię wodną o mocy 180 kW. Obiekt modernizowano w latach 1942÷43, a po II wojnie światowej, w 1955 r. zbudowano nowy jaz betonowy. Częścią obiektu jest trójprzęsłowy jaz regulacyjny o długości 6,30 m, ponadto kanał derywacyjny o długości 1,21 km oraz 40-metrowa betonowa estakada wlotowa na turbiny. Turbiny o osi poziomej pracują na wspólnym wale. Przed wlotem do komór turbinowych zainstalowane metalowe kraty, chroniące przed napływem zanieczyszczeń; głównie gałęzi i liści. W lewej ścianie koryta wykonano przelew boczny z betonową kaskadą odprowadzającą na wodę dolną.
Przed wyruszeniem w drogę powrotną każdy miał chwilę dla siebie. Dla części był to czas na posiłek, dla innych na wylegiwaniu się na trawce korzystając ze słonecznej pogody, a jeszcze dla innych na towarzyskich rozmowach.
Zakończenie rajdu odbyło się w szkole w Kobylnicy, gdzie przywitano nas pysznym obiadem. Każdemu apetyt dopisywał, zgodnie z powiedzeniem, że nic tak nie wzmaga apetytu, jak ruch na świeżym powietrzu. Nie mogło zabraknąć stałej części programu naszych wypraw, a mianowicie rozlosowania nagród wśród uczestników rajdu. Fundatorem upominków była gmina Kobylnica. Szczęściarzom gratuluję, bardzo miła pamiątka.
Przed wyruszeniem do domów, na prośbę Prezesa STR Szprycha odbyła się krótka sesja zdjęciowa członkiń stowarzyszenia w nowych koszulkach szprychowych ufundowanych przez gminę Kobylnica. Po sesji przyszła pora na pożegnanie, jednak dla wielu z nas na chwilę, gdyż po południu zaplanowany był drugi rajd, do Ustki na nocny pokaz fajerwerków.
Wspomnę jeszcze, że był to już drugi z trzech rajdów organizowanych w ramach projektu "Kobylnica na rowery". Wśród tych, którzy pojawią się na wszystkich trzech zostanie wylosowany rower. Jednak to nie jest najważniejsze. Największą nagrodą jest zdrowie, dobra kondycja, możliwość spędzenia niezapomnianych chwil z ludźmi, którzy podzielają tą samą pasję, możliwość zawarcia nowych, ciekawych znajomości i wymiany doświadczeń, nie tylko rowerowych.
Dziękujemy Gminie Kobylnica za poczęstunek oraz nagrody dla uczestników rajdu.
Sylwia Okuń – STR Szprycha

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Trasa rowerowa: 42 km

Partnerzy: Galeria Bursztynowa, APR Ziemia Słupska, portal GoForFun, Miasto Słupsk, Gmina Kobylnica, Gmina Smołdzino, Gminny Zespół Ekonomiczno-Administracyjno Gospodarczy Szkół w Kobylnicy.

 Bursztyn, zwany złotem Bałtyku czy też złotem północy, jantarem, dobrym kamieniem oraz świętym kamieniem był tematem przewodnim kolejnego rajdu rowerowego ze Szprychą, w którym również uczestniczyłam. Jak widać bursztyn niejedno ma imię. Barw też wiele. Jantarowe bryłki mienią się kolorami od mlecznobiałego, przez różne odcienie żółci i pomarańczy, po brunatny, czerwonawy. Bywa także niebieskawy lub zielonkawy, jednak bardzo rzadko. Jest przezroczysty, prześwitujący lub mętny, w zależności od ilości zawartych w nim pęcherzyków powietrza.
O tym i jeszcze wielu innych ciekawostkach na temat złota Bałtyku, jego pozyskiwaniu i obróbce dowiedzieliśmy się podczas prelekcji w Galerii Bursztynowej Pana Narcyza Kalskiego. Tutaj rozpoczęła się nasza bursztynowo-rowerowa podróż, gdzie mieliśmy możliwość przeniesienia się do lasu bursztynowego istniejącego ponad 40 mln lat temu oraz zobaczyć inkluzje wymarłych już owadów i odkryć tajemnicę tego pięknego kamienia. Prelegent z wielką pasją opowiedział nam jak i gdzie się wydobywa bursztyn, o sposobach rozpoznawania bursztynu naturalnego od innych kamieni  i bursztynu sztucznego. Bryłki bursztynu są cieplejsze od innych kamieni, a potarte przyciągają drobinki suchej trawy i drobne skrawki papieru, gdyż mają zdolność uzyskiwania ładunku elektrycznego. Dowiedzieliśmy się, iż prawdziwy bursztyn pływa w słonej wodzie, w słodkiej zaś w większości przypadków tonie. Łatwo poddaje się obróbce. Możliwe jest jego szlifowanie, cięcie, rzeźbienie, wykonywanie grawerunków. Poznaliśmy różne formy obróbki wykorzystania złota Północy zarówno jako środka leczniczego, jak i w rzemiośle artystycznym, a także rekonstrukcje maszyn do wiercenia i obróbki bursztynu z początku XX wieku. Otrzymaliśmy unikalną szansę spróbowania swoich sił podczas szlifowania bryłki bursztynu metodą tradycyjną.
Ciekawa prelekcja wzbogacona była prezentacją multimedialną oraz wystawą bursztynów, m.in. bursztynowe serduszka w różnych kształtach i barwach, piękne rzeźby, okolicznościowe statuetki z bursztynu i srebra, biżuteria secesyjna i nowoczesna, jak również okazy fauny i flory sprzed 40 mln. lat oraz jantarowe inkluzje z zatopionymi owadami i roślinami czy też fotografie i obrazki związane z bursztynem. Najciekawszym punktem prelekcji był pokaz z ogniem. Słupski Mistrz Bursztynnika, niczym prawdziwy czarodziej, pokazał nam,  że podpalone bryłki bursztynu palą się, płonąc żółtym, jasnym płomieniem, roztaczając przy tym żywiczną woń. Natomiast pod mikroskopem mogliśmy obejrzeć piękne diamenty oraz jantary zawierające inkluzje organiczne, takie jak owady, pajęczaki, drobne płazy, szczątki roślin, ziarna piasku i pęcherzyki gazów. Są to bryłki bursztynu, w których zachowały się, zatopione w żywicy i utrwalone na zawsze, owady i fragmenty roślinności - ślady życia sprzed milionów lat, przez co stanowią bezcenne źródło wiedzy o czasie, w którym bursztyn powstał oraz o zwierzętach żyjących w bliskości żywicującego drzewa. Powstały one, gdy drobne owady zostały zalane kroplą żywicy, kiedy usiadły na powierzchni pnia czy konaru drzewa. Są to głównie zwierzęta do 1cm wielkości, rzadziej występują inkluzje roślinne. Wyjątkową inkluzję stanowi w bryłce naturalnego bursztynu okaz jaszczurki zwany Jaszczurką Gierłowskiej, znajdujący się w zbiorach Muzeum Bursztynu w Gdańsku.
Każdy z uczestników otrzymał pamiątkowy bursztyn na szczęście, gdyż podobno wspomaga i wzmacnia pozytywną energię. Sam w sobie jest niezwykły i tajemniczy, ale również fascynujący i piękny w tym, że pozwala nam się nim cieszyć i odkrywać swoje tajemnice.
Poza pięknem bursztynu należy docenić także jego właściwości lecznicze. Wykorzystywany jest w przemyśle kosmetycznym i domowych apteczkach w formie nalewki, maści i kremów. Bursztynowa nalewka jest znanym panaceum na rozmaite dolegliwości. Podwyższa odporność organizmu, łagodzi bóle głowy, serca, gardła, pomaga przy przeziębieniach, obniża temperaturę ciała. Pod wpływem dotyku bursztyn staje się ciepły i przyjemnie pachnie. Rozgrzany przywraca równowagę energetyczną w zmienionych chorobowo miejscach.
Reasumując wiedzę otrzymaną na temat bursztynu śmiało można powiedzieć, iż jest połączeniem piękna i siły natury, stał się amuletem. Wpatrując się w bursztyn oglądamy nieskończone piękno barw, odcieni i upływającego czasu milionów lat zastygłego w złotej roślinnej żywicy. Dotykając bursztynu pomyślmy o jego pięknej historii i wspaniałych właściwościach.
Po prelekcji wsiedliśmy na swoje dwukołowe rumaki i wyruszyliśmy do Możdżanowa w poszukiwaniu śladów zatopionej kopalni bursztynu. Pogoda nam sprzyjała, przez cały czas towarzyszyło nam słońce, ogrzewając swoimi promieniami. Po drodze ze względu na małą awarię mieliśmy postój w słynnej Krainie w Kratę, w Swołowie. Większość z nas wykorzystała ten czas na odpoczynek nad stawem rozkoszując się piękną pogodą. Był również czas na rozmowę i posiłek. Chętni mogli skosztować potraw ze szparagami w roli głównej, gdyż tego dnia w Muzeum Kultury Ludowej Pomorza w Swołowie odbywał się Dzień Szparagowy. Słońce, przyjemny wiaterek, rechot żab w stawie, w koło zieleń… Istna sielanka… Niestety, czas naglił i trzeba było ruszać w dalszą drogę. Po dotarciu do Możdżanowa, czekała na nas miła niespodzianka. Pan Narcyz Kalski na swojej prywatnej posiadłości przygotował specjalnie dla nas prawdziwą ucztę pośród zieleni: ognisko, kiełbaski, chleb, a nawet ogórki. Była również mini wystawa fotografii i obrazków związanych z bursztynem. Jednym słowem niezapomniana biesiada w wyjątkowej scenerii. Czegóż chcieć więcej? Tylko jednego… Aby tradycji stała się zadość, podczas biesiady wśród uczestników zostały rozlosowane gadżety rowerowe. Wszystkim szczęściarzom gratulujemy! Była to również dobra okazja do podziękowań gospodarzowi za tak miłe ugoszczenie na swojej posiadłości, jak również w magicznym miejscu jakim jest Galeria Bursztynowa. W ramach podziękowania Prezes wręczył Panu Narcyzowi Kalskiemu dyplom i gadżety szprychowe. Wydawałoby się, że na tym zakończy się ten piękny dzionek… Jednak nic bardziej mylnego… Kolejną atrakcją, która na nas czekała był spacer po zatopionej kopalni bursztynu. Co prawda żadnego bursztynu nie udało nam się znaleźć, za to natrafiliśmy na ślady obcych. Jeden nawet z chęcią wstąpił w szeregi rodzinki szprychowej. Szczęściarz z niego, na dzień dobry otrzymał koszulkę teamową, okulary i kask Prezesa. Muszę przyznać, że było mu do twarzy. Oczywiście nie obeszło się bez pamiątkowej fotki. Trzeba było to uwiecznić, aby mieć co pokazywać wnukom. Tym miłym akcentem rajd bursztynowy dobiegł końca. Na zakończenie gratuluję pomysłowości chłopakom, zwł. Andrzejowi, Sławkowi i Prezesowi. Sobie nie wypada gratulować. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Zabawa była przednia. Zapewne wszyscy się ze mną zgodzą, że był to jeden z najbardziej zabawnych dotychczasowych rajdów tego sezonu.

Jeszcze raz dziękujemy Panu Narcyzowi Kalskiemu za przeniesienie nas w sposób niezwykły w świat sprzed 40 mln lat podczas interesującej prelekcji na temat bursztynu, oraz gościnę na swojej posiadłości i oprowadzenie po zatopionej kopalni bursztynu.

Już za tydzień kolejny rajd i kolejna podróż w przeszłość. Tym razem szlakiem zeppelinów do Jezierzyc, gdzie ponad 100 lat temu znajdowała się baza sterowców. Gwarantuję, iż będzie to kolejna ciekawa żywa lekcja historii, przybliżona przez naszego kolegę, Piotrka, który potrafi z zamiłowaniem i pasją opowiadać godzinami o sterowcach. Zapraszam w imieniu swoim i STR Szprycha, naprawdę warto.
Sylwia Okuń – STR Szprycha

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Trasa rowerowa: 99 km

Partnerzy: APR Ziemia Słupska, portal GoForFun, Miasto Słupsk, Gmina Kobylnica, Gmina Smołdzino, Gminny Zespół Ekonomiczno-Administracyjno Gospodarczy Szkół w Kobylnicy.

dinozauryLebaSobota, 20.06.2013 r., kolejny rajd rowerowy i kolejna przygoda z STR Szprycha, tym razem w poszukiwaniu śladów dinozaurów. Rajd zaczęliśmy zbiórką na dworcu PKP w Słupsku, skąd o godzinie 6:55 pociągiem SKM pojechaliśmy do Lęborka..  W trakcie trwania podróży spadł na mnie obowiązek sprawdzenia obecności z listą zarejestrowanych uczestników i wręczenia bonów rabatowych do pizzerii w Łebie, które otrzymaliśmy dzięki uprzejmości naszej koleżanki, Agnieszki Zduńskiej. Dalsza podróż przebiegła na rozmowach. Po dotarciu do Lęborka przesiedliśmy się na rowery, aby dalej kontynuować wyprawę, której głównym celem był Łeba Park w Nowęcinie, czyli podróż w czasie do krainy dinozaurów.
Na dworcu w Lęborku powitała nas Lęborska Lwica, Sylwia. Tym samym były nas dwie, Sylwice ;). Dołączyło jeszcze dwóch rowerzystów ze Słupska, którzy drogę do Lęborka pokonali na rowerach. Po przywitaniu i uzupełnieniu listy rejestracyjnej uczestników rajdu ruszyliśmy w drogę ścieżką rowerową. Po opuszczeniu granic miasta skierowaliśmy się drogą asfaltową na Wilkowo Nowowiejskie, gdzie pierwszym zaplanowanym przystankiem było miejsce bicia rekordów. Jednak wcześniej wszyscy musieli zmierzyć się z niełatwym podjazdem. Oczywiście cała grupa podjęła wyzwanie i szczęśliwie dojechała na sam szczyt, a tam już czekała nagroda w postaci zjazdu na złapanie oddechu, a później wilkowskie rekordy świata.
Wilkowo Nowowiejskie to rekordowa wieś w Polsce. Bicie rekordów stało się tu już tradycją. Pobito tutaj 7 rekordów Polski i świata, wpisane do Polskiej Księgi Rekordów i Osobliwości. Jej sołtys w uznaniu za pracę na rzecz rozwoju i promocji wsi został uhonorowany polskim prestiżowym tytułem Sołtysa Roku. Atrakcje turystyczne, z których słynie Wilkowo, powstałych dzięki inicjatywie sołtysa oraz pasji wykonawców, a które mieliśmy okazję zobaczyć to:
- najdłuższa deska świata Victor (do 2012 r.), która wynosi 40 metrów 81 i pół centymetra.  W 2009 roku oficjalnie wpisana została do Księgi Rekordów Guinnessa,
- najdłuższy stół biesiadny na świecie, który mierzy ponad 35 metrów długości. Jest prawdopodobnie także najdłuższym stołem na świecie, ale nie został oficjalnie zgłoszony do księgi Guinessa,
- największa ręcznie formowana i wypalana cegła na świecie o imieniu Bartek,
- najdłuższa hulajnoga na świecie, trójkołowa Oliwia ma długość 20 metrów, 18,5 cm.
Do Wilkowa należy też rekord na największą polewkę rybną, która była już piątym z kolei rekordem świata, a miała dokładnie 2586,6 litrów. Z kolei w tym roku podjęto próbę bicia kolejnych dwóch rekordów - największego drewnianego chodaka i największej liczby osób maszerujących do dźwięków orkiestry, które zakończyły się powodzeniem. Największy chodak na świecie mierzy 464 cm długości, 207 szerokości, 263 wysokości i waży ponad 4 i pół tony, a największa liczba osób maszerujących do dźwięków orkiestry to 518.
Następnym etapem naszej podróży był kościół Św. Marii Magdaleny w Garczegorzu, który powstał już na długo przed opanowaniem tych ziem przez Zakon Krzyżacki. Budynek kościoła jest murowany, dwunawowy, poewangelicki w stylu gotyckim. Ołtarz wykonany jest z marmuru, przedstawia krucyfiks, Matkę Boską Bolesną, Św. Jana Apostoła i Św. Marie Magdalenę. Po bokach stoją dwa anioły. Godna uwagi jest ambona z drewna dębowego w stylu gotyckim. Z kolei na wyjeździe z Garczegorza , tuż przy stacji paliw, znajdują się 3 zabytkowe samoloty – nieloty, pamiętające jeszcze lata 40-ste ubiegłego wieku. Chyba nie muszę mówić, że wzbudzają one duże zainteresowanie. Dlatego też i my się tam zatrzymaliśmy, aby obejrzeć każdy samolot z każdej strony. Znakomita atrakcja nie tylko dla koneserów. Po zaspokojeniu ciekawości zjechaliśmy na ścieżkę rowerową, która zaprowadziła nas do Krępy Kaszubskiej, gdzie zrobiliśmy kolejny postój, gdyż postanowiliśmy odwiedzić cmentarz-pomnik ofiar "Marszu Śmierci". Na cmentarzu spoczywają ofiary ewakuacji więźniów obozu koncentracyjnego w Stutthofie, przeprowadzonej przez Niemców w lutym 1945 roku. Hitlerowcy w obawie przed zbliżającym się frontem, przeprowadzili zbrodniczą ewakuację obozu, która pochłonęła 13000 ofiar, znacząc trasę mogiłami w Bożym Polu, Godętowie, Łęczycach, Lubowidzu, Gęsi i Krępie. Dwa lata po wojnie szczątki zamęczonych więźniów pochowano na nowo założonym cmentarzu w Krępie, a w roku 1956 odsłonięto tu tablicę pamiątkową. Na cmenarzu spoczywa ok. 740 osób, w tym szczątki 162 więźniów obozu ewakuacyjnego w Gęsi, 315 więźniów obozu ewakuacyjnego w Krępie Kaszubskiej oraz 260więźniów KL Stutthof ekshumowanych w 1955 r. z innych miejsc: Dąbrówki koło Lubowidza, Godętowa, Łęczyc i Bożegopola. W 2010 r. na cmentarzu pochowano szczątki 3 ofiar marszu śmierci ekshumowane z grobu w Łebuni. Jest to pielęgnowane miejsce martyrologii, które corocznie odwiedzają wycieczki szkolne, harcerze, grupy i organizacje społeczne. Cmentarz ma charakter międzynarodowy i ekumeniczny, jako że spoczywają na nim więźniowie KL Stutthof wielu wyznań i narodowowści, w tym polskiej, żydowskiej i rosyjskiej. Po opuszczeniu cmentarza ponownie wjechaliśmy na ścieżkę rowerową , która zakończyła się w Białogardzie. Aby ominąć niebezpieczny odcinek na trasie Białogarda-Łeba, dalszą trasę pokonaliśmy bocznymi drogami, kierując się najpierw na Skarszewo, a później Wrzeście. Pokonując piaszczysty odcinek pośród krajobrazów leśnych wyjechaliśmy w miejscowości Szczenurze, gdzie na placu zabaw zrobiliśmy postój, aby nabrać sił na pokonanie kolejnych kilometrów. Wszyscy wykorzystali ten czas na posilenie się, a co niektórzy na złapanie promieni słońca, które nieustannie towarzyszyło nam od początku wyprawy. Dla dzieci i pojedynczych jednostek dorosłych był to również czas zabawy na huśtawkach i zjeżdżalniach znajdujących się na placu zabaw. Dalsza droga prowadziła już do miejsca docelowego, Nowęcina. Jednak zanim wyruszyliśmy w poszukiwanie śladów dinozaurów, zwiedziliśmy pałac z XVI w. z gotyckimi piwnicami usytuowany pośród pięknej zieleni, a następnie pojechaliśmy orzeźwić się nad jezioro. Niestety jezioro nie było zbyt czyste, porośnięte mułem zniechęciło potencjalnych chętnych choćby do zamoczenia stóp. Jednak znaleźli się i tacy, którzy zaliczyli tzw. kąpiel błotną. Po tych atrakcjach udaliśmy się w podróż w czasie do krainy dinozaurów. Łeba Park jest pięknie położony na obszarze około 20 hektarów. W otoczeniu lasów, stawów, trzęsawisk i naturalnej przyrody, idąc wieloma szlakami poznaliśmy poszczególne okresy z prastarych dziejów Ziemi. Podczas spaceru ścieżkami, mostkami i kładkami poprzez trzciny mieliśmy okazję obcować z około 100 gadami. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują dwa kolosy: mający 45 metrów długości Seismosaurus i jedyny w Polsce Brachiosaurus o wysokości 13 metrów - Łebuś Wydmozaurus :) Łeba Park to również możliwość obejrzenia scen z polowań na grubego zwierza oraz możliwość goszczenia w pradawnej chacie i w skalnych grotach obrazujących codzienne życie i pochówek Neandertalczyków. Największą radość dostarczyła nam przejażdżka pojazdami Flinstonów. Każdy mógł sprawdzić swoje umiejętności na specjalnie wyznaczonym torze. Mogłoby się wydawać, że dla miłośników dwóch kółek to lajtowa przygoda. Nic bardziej mylnego... Okazało się, iż w przejazd dwuwalcowymi pojazdami napędzanymi pedałami trzeba włożyć trochę więcej wysiłku niż podczas jazdy na rowerze, nawet pod strome wzniesienia. Podczas spaceru po parku natrafiliśmy na tor przeszkód, tzw. Małpi Gaj, gdzie mogliśmy wykazać się sprawnością we wspinaczce. Do pokonania mieliśmy ruchome pomosty, przeprawy po palach, drabinki, kładki i itp. Po tych atrakcjach przyszła pora na odwiedziny w wiosce indiańskiej, a tym samym przeniesienie w świat Dzikiego Zachodu. Poznaliśmy zwyczaje plemienne i codzienne życie Zobaczyliśmy jak mieszka się w tipi, były tańce, rzucanie lassem, strzelanie z łuku i wiatrówki. Po opuszczeniu wioski indiańskiej  poszliśmy do Mini ZOO, w którym znajdują się m.in. kozy, owce, daniele, jelenie, lamy, osiołki, kangury i inne. Na zakończenie naszej wędrówki wstąpiliśmy do Groty Bursztynowej, w której mieliśmy okazję obejrzeć ciekawe eksponaty z pięknego kamienia, jakim jest bursztyn. Na terenie parku znajduje się również muzeum szkieletów i skamieniałości. Eksponatami nie są wyłącznie szkielety dinozaurów ale również okazy różnego typu skał.
Zwiedzając park można spędzić wspólnie czas oraz, przy okazji, pogłębić swoją wiedzę na temat zamierzchłych czasów, zobaczyć jak wyglądało i rozwijało się wtedy życie przyrody, ludzi i zwierząt. Jest to fantastyczna przygoda edukacyjna dla małych i doskonała zabawa dla dużych miłośników największych gadów w historii. Łeba Park Okazał się kolorowym miejscem, z którego zwiedzania czerpią radość nie tylko najmłodsi podróżnicy.
Nieco zmęczeni, ale pełni wrażeń wróciliśmy do Łeby. Nastąpił moment, na który wielu czekało zasłużony posiłek. Podczas przerwy obiadowej zapadła decyzja, że wracamy do Słupska rowerami, a nie pociągiem jak wcześniej planowaliśmy. Posileni i pełni energii na pokonanie kolejnych kilometrów, wyruszyliśmy w drogę powrotną kierując się na miejscowość Żarnowska. Trasa nie należała do łatwych, gdyż do samych Główczyc mieliśmy do pokonania piaszczysty odcinek przez las. Po drodze zrobiliśmy, krótki postój, aby z punktu widokowego obejrzeć jezioro Łebsko. Widoki niezapomniane.
Dzień okazał się długi i wyczerpujący. Do Słupska wróciliśmy dopiero o godzinie 22:00, zmęczeni, z tym że było to zmęczenie, które uskrzydla i dodaje energii na kolejne dni. Również pełni pozytywnych wrażeń i gotowi do następnej wyprawy, na którą wszystkich zapraszam już w sobotę, 6 lipca. Rano wybieramy się na kolejny rodzinny rajd po gminie Kobylnica, a wieczorem na nocny rajd do Ustki, tzw. fajerwerkowy.
Na zakończenie specjalne słowa podziwu i uznania oraz gratulacje od całej ekipy dla naszego najmłodszego uczestnika rajdu, Marcina, który pokonał z nami cała trasę, 99 km, wykazując się wielką wytrwałością.
Sylwia Okuń – STR Szprycha

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Trasa rowerowa: 57 km

Partnerzy: APR Ziemia Słupska, portal GoForFun, Miasto Słupsk, Gmina Kobylnica, Gmina Smołdzino, Gminny Zespół Ekonomiczno-Administracyjno Gospodarczy Szkół w Kobylnicy.

2wydmaorzechowskaSobota ósmego czerwca była dla mnie wyjątkowym dniem ponieważ po dłuższej przerwie spowodowanej brakiem rowerów (naprawiane po wypadku) mogłem ponownie wrócić na szlaki rowerowe i uczestniczyć w rajdach organizowanych przez „szprychę”. Pogoda była wręcz wyśmienita, więc nie marnując czasu wskoczyliśmy na siodełka i czym prędzej udaliśmy się na miejsce zbiórki, gdzie czekało prawie 40 chętnych i gotowych do jazdy miłośników dwóch kółek. Poranne słoneczko delikatnie muskało po twarzach i rozgrzewało nas do jazdy w kierunku Wydmy Orzechowskiej. Widząc uśmiechnięte twarze i radość ze wspólnego spotkania, wiedziałem, że to będzie udana wycieczka. Nasza trasa wiodła najpierw do Doliny Charlotty gdzie mogliśmy podziwiać wspaniałą budowlę w otoczeniu pięknych drzew (Hotel SPA),. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że niebawem będzie tam dodatkowa atrakcja w postaci fokarium. Po zrobieniu kilku zdjęć udaliśmy się w dalszą drogę prowadzącą przez Bydlino i kolejne miejscowości, które można zobaczyć na mapce przejazdu ;-)  Jechaliśmy malowniczymi ścieżkami i podziwialiśmy naszą cudowną przyrodę, która o tej porze roku jest najpiękniejsza. Gdy dotarliśmy do wydmy to czekała nas krótka wspinaczka po ułożonych podestach drewnianych na piasku, dzięki którym mogliśmy sprawnie poruszać się w górę. Będąc na szczycie mogliśmy zaobserwować piękne krajobrazy, które nas otaczały wokół. Po wykonaniu kilku szybkich fotek powrót na rowery, ale na krótko, gdyż przed nami wieża widokowa o wysokości około 48 m. Wspinaczka do góry po prawie 250 stopniach krętych schodów mogła niektórych przyprawić o zawrót głowy, ale dbałość o kondycję jest jak najbardziej wskazana. Kto już dotarł na samą górę to z pewnością nie żałował, bo było co podziwiać. Słoneczna pogoda i duża przejrzystość powietrza pozwala dojrzeć wzgórze Słowińców Rowokół oraz Słupsk, no i oczywiście wydmy Orzechowskie, które w czasie wojny służyły jako strzelnica do ćwiczeń strzeleckich załogom niemieckich sztukasów. Mało znanym faktem z dziejów Orzechowa Morskiego jest, że było to ulubione miejsce wycieczek konnych Otto von Bismarcka, późniejszego "żelaznego kanclerza” II Rzeszy Niemieckiej. Bismarck kilkakrotnie spędzał w Ustce wielotygodniowe wczasy i do swoich ulubionych Orzechowskich buków wyprawiał się podobno codziennie. Tak naprawdę wieża została wybudowana głównie w celu ochrony przeciwpożarowej, aby szybciej wykrywać pożary lasów przez leśników.
    Po nasyceniu się pięknymi widokami przyszedł czas nasycić ciało, a dokładnie nasze żołądki, więc były pyszne kiełbaski z ogniska oraz dla niektórych smaczne i zdrowe kanapki z sałatą, pomidorami i rzodkiewką. Krótki odpoczynek i dalej w trasę, bo po dobrym posiłku należało jeszcze skosztować słodki deser, a przynajmniej dostarczyć dobrą kofeinę dla spragnionego organizmu na promenadzie usteckiej. To już było dopełnienie i rozkosz dla podniebienia. Po tych wszystkich przyjemnościach pozostało już tylko z Ustki wrócić do Słupska, ale nie tak od razu. Przed nami piękny szlak rowerowych prowadzący lasem, potem przez rzeczkę i dalej w kierunku ukrytej wyrzutni rakietowej o której istnieniu nikt nie wiedział poza członkami „szprychy”. Zanim dotarliśmy do miejsca, którego nikt poza nami nie jest w stanie odnaleźć nawet na najdokładniejszych mapach zwiedziliśmy wcześniej bunkier, w którym zorganizujemy II Galę Szprychy ;-)  Niestety nie wszedłem do tej budowli ponieważ chwilę wcześniej ugryzła mnie w łydkę wielka końska mucha i będąc rannym musiałem poddać się zabiegom leczniczym (wysysanie jadu metodą usta – łydka).
W między czasie dzięki uprzejmości naszego kolegi dowiedzieliśmy się jak płynął sobie prąd naszym morzem bałtyckim i co oznaczają wkopane w ziemię słupki z napisem DC ( dla niewtajemniczonych oznacza to prąd stały).
    Potem to już można powiedzieć, że było z górki dosłownie i w przenośni. Przed Bruskowem postanowiłem, że na koniec dnia warto się trochę zmęczyć i wraz z moimi kolegami Piotrem i Jurkiem trochę mocniej przycisnęliśmy pedały i w efekcie reszta grupy została gdzieś daleko za nami, a potem już ich nie było widać.
Kończąc muszę powiedzieć, że było mi bardzo przyjemnie i miło spędzać czas w towarzystwie mojej „rowerowej rodzinki” za co serdecznie wszystkim dziękuję.  
Karamba – szpieg z krainy deszczowców.
Mariusz Stefański – STR Szprycha